Nie tak dawno, a właściwie w styczniu, w okolicy gdzie mieszkam otworzył się sklep z delikatesami ekologicznymi. Mijam go codziennie, więc końcu postanowiłam zajrzeć do środka. Okazało się, że to niezwykle przytulne miejsce, z miłą obsługą i nieprzeciętnym wnętrzem. Na drewnianych regałach stoją uporządkowane przysmaki, kosmetyki, a nawet środki czystości. Każdy chętnie tłumaczy co do czego służy, jaki ma skład itp. Weszłam tam w poszukiwaniu musztardy bez cukru, ale (jak to zwykle bywa) wyszłam z kilkoma innymi drobiazgami. Oto co kupiłam (poza musztardą ;)):
Zakupy może nie są porażająco wielkie, ale nie o to chodzi. Stwierdziłam (i nadal tak sądzę), że taki świetny sklepik musi przetrwać! W dobie gdy wielkie hipermarkety i sieciówki opanowują rynek warto czasem wybrać się do "osiedlaka", albo małego sklepiku z fajnymi rzeczami w okolicy, nawet nie po to żeby zrobić zakupy na cały miesiąc, tylko właśnie z myślą wspierania tego, co lokalne. Tak przynajmniej mi się wydaje. Dlatego ilekroć będę miała możliwość (i oczywiście trochę gotówki w kieszeni ;)) będę tu zaglądać i testować różne nowości.
Zapraszam na krótką opinię o tym, co kupiłam:
1. Yogi Tea Women's Energy
Przyznaję... tą herbatkę kupiłam wyłącznie z próżności. Zachęciła mnie oczywiście szata graficzna, opis, ale także skład (zdjęcie poniżej). W smaku czuć przede wszystkim hibiskus i aromat maliny, ale do głosu dochodzi także pieprzna nuta. Smak jest bardzo interesujący, mnie przypadł do gustu, choć nie mogę powiedzieć, że to odkrycie stulecia. Czy dodaje energii? Jeśli liczycie na efekt kolibra po 10 kawach to nic z tego, ale z pewnością poprawia samopoczucie i w moim wypadku zaspokaja zapotrzebowanie na słodkie!
skład:
mój ulubiony kubeczek z herbatką:
2. Dary Natury Mięta
Myślicie sobie... e tam, zwykła mięta. Ale gdybym tylko mogła przesłać Wam jej zapach! Nawet przez foliowe opakowanie pachnie cudownie. Nigdy mi się nie zdarzyło, żeby cała torba przeszła zapachem mięty (nawet gdy kupowałam ją w aptece). Pycha!
3. Malwa Ptysie orkiszowe
Uwielbiam takie ptysie! Z tym, że najczęściej kupowałam je w zwykłych sklepach, posypane z cukrem. Te ptysie są dużo zdrowsze (skład poniżej), i smaczniejsze, choć uwaga... też zawierają tłuszcz palmowy! Nie zawierają cukru, więc nie są przesadnie słodkie i dla stanowią dobrą przekąskę do filmu. Na szczęście opakowanie nie jest duże (70g), dlatego nie ma obawy, że się "zapchacie" - mnie szczerze mówiąc wystarcza na 2-3 filmy ;).
skład:
To tyle jeśli chodzi o eko-zakupy na dziś :).
Sklep, o którym mówiłam ma swoją stronę internetową TUTAJ i umożliwia robienie zakupów w sklepie internetowym.
Jednocześnie informuję, że nie jest to post sponsorowany. Wszystkie zakupy zrobiłam sama i zapłaciłam za nie z własnej kieszeni. Nie współpracuję z tym sklepem, ani w żaden inny sposób nie jestem z nim powiązana. Ten post to po prostu moja opinia :)